,

Na blogu prof. Danuty Hübner w serwisie internetowym tygodnika Polityka opublikowany został nowy komentarz. Zachęcamy do jego lektury na stronie internetowej Polityki. Można się z nim zapoznać również poniżej:

 

W tym roku, w czerwcu, minie 30 lat naszej nowo odzyskanej wolności. Po kilkudziesięciu latach, gdy władza chciała nas izolować od świata (choć nigdy to się całkowicie nie udało dzięki naszemu, typowo polskiemu genowi sprzeciwu), wreszcie odetchnęliśmy pełną piersią i znów mogliśmy bez obaw rozejrzeć się na cztery strony świata. Musieliśmy włożyć trochę wysiłku, aby ten świat oswoił się z nami, a my z nim, bo wiele procesów społecznych nas ominęło. Ale szybko nauczyliśmy się, przyswoiliśmy pewne kanony: staliśmy się bardziej tolerancyjni, otwarci, odważni w naszych wyborach, również tych najtrudniejszych, dotyczących emigracji. Ale też odezwała się nasza „żyłka” przedsiębiorczości, tłumiona przez wiele lat. 15 lat później weszliśmy do Unii Europejskiej – i znów otworzyła się nowa przestrzeń dla realizacji naszych zbiorowych i indywidualnych aspiracji.

W tym czasie narodziło się i dorosło nowe pokolenie Polek i Polaków, którzy przyjmują wolność osobistą i różnorodność społeczną jako coś oczywistego.

Dlatego też – dla młodego pokolenia szczególnie, ale też dla ich rodziców, którzy zaczęli się cieszyć nowo zdobytą wolnością ledwie trzy dekady wcześniej – tak wielkim szokiem poznawczym było to, że kilka lat temu doszła do władzy siła polityczna, która postanowiła to nasze optymistyczne widzenie siebie samych i naszej przyszłości radykalnie zmienić.

To bardzo smutne, że w krótkim czasie zniszczono nasz optymizm, podważono wartości, które stały się już częścią nas samych, takich właśnie jak otwarcie na świat i na innych ludzi. Prezentuje nam się po kolei, w zależności od potrzeb politycznych i wyborczych, kolejnych „wrogów” polskości: feministki, uchodźców, Unię Europejską spersonalizowaną w osobach diabelsko zarysowanych postaci Fransa Timmermansa i Guya Vershofstadta, teraz członków społeczności LGBT. Zaszczepiono w społeczeństwie nieufność, wydrążono z treści instytucje, które powinny stać na straży naszych wolności i bronić demokratycznych podstaw naszego państwa. Zmieniono wektory dobra i zła. Zniszczono wieloletnie owoce pojednania z Niemcami, Izraelem, Ukrainą – tym samym wystawiając na szwank nasze bezpieczeństwo geopolityczne.

Jesteśmy poddawani tak wielu negatywnym bodźcom ze strony władzy, że po pięciu latach nieustannego niepokoju można już zauważyć pewne symptomy stresu pourazowego. Nasz polityczny organizm jest osłabiony przez dudniącą propagandę mediów sprzyjających władzy. Musimy się na co dzień mierzyć z faktem, że po raz pierwszy od 1989 r. ktoś chce zachwiać naszym poczuciem trwałości instytucji, zakwestionować oczywistość porządku demokratycznego.

Młode pokolenie po raz pierwszy czuje, że ktoś chce je ograniczać w jego wyborach, cenzurować sposób ekspresji w kulturze i sztuce, ingerować w życie osobiste, narzucać swoje kanony zachowań i swoją politykę historyczną. Odbywa się coś na kształt przymusowej reedukacji społecznej, którą niektórzy przedstawiciele starszego pokolenia pamiętają z lat 40. i 50. ubiegłego wieku.

Bardzo boję się, że ta trwająca już od kilku lat operacja cofnięcia naszego kraju o kilka dziesięcioleci może niestety wydać zatrute owoce dla nowo rosnących pokoleń. A pokolenie równolatków wolności może wycofać się w to, co kiedyś nazywano „wewnętrzną emigracją”, i przestać się angażować w życie obywatelskie. A do polityki pójdą wtedy tylko najbardziej cyniczni jego przedstawiciele.

To jest realne niebezpieczeństwo dla zdrowia polskiej sfery publicznej, a wręcz zabójcze dla naszych relacji z Europą. A to właśnie Europa może być jedyną realną szczepionką przeciw tym niedobrym tendencjom w polskim życiu publicznym.

Zdecydowałam się kandydować po raz trzeci do Parlamentu Europejskiego, aby bronić tego, co osiągnęliśmy, aby walka o przestrzeń wolności dla Polek i Polaków nie była naszą samotną walką, ale aby była częścią szerszej rewitalizacji projektu europejskiego – jako kluczowego dla przyszłości nowych pokoleń Europejek i Europejczyków.

W Polsce, na Węgrzech czy w Rumunii zmagamy się ze specyficznym typem zagrożenia dla podstaw ładu demokratycznego, ale inne problemy, jak ocalenie przestrzeni dla wypracowania wspólnej odpowiedzi na wyzwania cywilizacyjne, takie jak ochrona klimatu, są wspólne dla wszystkich.

Nie pozwólmy się zamknąć w klatce celowo wywoływanych uprzedzeń, które ograniczają nasze widzenie świata. Pamiętajmy, że jesteśmy wolni. Wolność to nasz stan naturalny, a nie przywilej nadany przez jakąkolwiek władzę.