,

Ruch Narodowy Region Śląsko-Zagłębiowski, Młodzież Wszechpolska – Okręg Śląski, Górnośląskie Stronnictwo Narodowe i ONR Brygada Górnośląska (Narodowe Katowice), postanowili ukarać polskich posłów do Parlamentu Europejskiego, w tym również mnie, ustawiając szubienice na pl. Sejmu Śląskiego, przed pomnikiem Wojciecha Korfantego i wieszając na nich nasze wizerunki. Działo się to pod ochroną polskiej, państwowej policji, co jest dla mnie czymś zdumiewającym.

Ten dowód postępującego zawłaszczania polskiej przestrzeni publicznej przez siły nacjonalistyczne był jednym z głównych powodów, dla których głosowałam nad ostatnią rezolucją Parlamentu Europejskiego dotyczącą przestrzegania praworządności w Polsce.

Głosowałam przeciw przejawom rasizmu i narastającej faszyzacji oraz atmosferze przyzwolenia ze strony władz, co było widoczne 11 listopada w czasie tzw. Marszu Niepodległości. Ten dzień powinien być świętem każdej i każdego z nas. Niestety, już od kilku lat grupy nacjonalistyczne bezwstydnie to święto nam kradną. Czuję się tym głęboko poruszona oraz wstrząśnięta brakiem adekwatnej reakcji urzędów i ministrów odpowiedzialnych za zapewnienie bezpieczeństwa.

To, co się zdarzyło w Katowicach jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że moi koledzy: Róża, Danuta, Julia, Barbara, Michal i ja mieliśmy rację.

Pragnę podkreślić, że przyjęta rezolucja nie jest wrogim aktem przeciw Polsce, Polkom i Polakom. Wręcz przeciwnie: jest ona kolejnym zaproszeniem dla polskich władz do dialogu z Komisją Europejską w sprawach, w których ich decyzje mają znaczenie ogólnoeuropejskie.

Integracja europejska wymaga ciągłego dialogu i lojalnej, opartej na wzajemnym zaufaniu współpracy.

Polskie władze odmawiają tego dialogu, kwestionując kompetencje Komisji Europejskiej w tej sprawie. Chciałabym podkreślić, że wynikają one wprost z nałożonego na Komisję Europejską traktatowego obowiązku monitorowania przestrzegania prawa europejskiego i fundamentalnych wartości Unii w państwach członkowskich. W związku z odmową dialogu przez władze polskie, Parlament Europejski zaproponował uruchomienie pierwszej części artykułu siódmego.

Art. 7 ust. 1 traktatu o Unii Europejskiej jest sam w sobie kopią procedury, którą Komisja Europejska stosowała do tej pory, próbując cierpliwie zachęcić polskie władze do konstruktywnej rozmowy, co dotąd pozostaje bez odpowiedzi. Mówi o potrzebie dialogu i rekomendacji. Rezolucja przyjęta 15 listopada to nieco głośniejszy krzyk Europy o taką uczciwą rozmowę. Ta rezolucja nie wymienia w ogóle sankcji, ani tym bardziej nie wzywa do nałożenia sankcji na Polskę – wie to każdy, kto tę rezolucję przeczytał. Warto o tym pamiętać, oceniając głosowanie nad nią przez polskich posłów.

Przypominam, że weszliśmy w 2004 r Unii Europejskiej na podstawie referendum, w którym za członkostwem opowiedziało się 77,45% Polaków. Tym samym zaakceptowali oni takie wartości, jak rządy prawa i poszanowanie dla praw człowieka, na których opierają się Traktaty Europejskie.

Moje głosowanie było zgodne z duchem tej historycznej decyzji. Głosowałam zgodnie z moim rozumieniem patriotyzmu i poczuciem odpowiedzialności za przyszłość Polski jako osoba, która przez wiele lat budowała pozycję Polski w Europie, ale także nie szczędziła wysiłku, i jako Komisarz i jako przewodnicząca Komisji Rozwoju Regionalnego Parlamentu Europejskiego, by Polska była największym odbiorcą transferów z budżetu unijnego.

Wierzę, że jeśli Polacy pokażą, jak ważne są to dla nich wartości, władze w Warszawie zrozumieją, że nie tędy droga. Unia Europejska nie jest obcym, zagrażającym nam mocarstwem, jak przedstawiają to niektórzy, ale fundamentalnie ważnym sojusznikiem tych, którym drogie są rządy prawa i poszanowanie dla praw człowieka.